CZY JOGA KOGOŚ WYKLUCZA?
Zacznijmy od tego, że jogę możemy interpretować dwojako. W sposób najbardziej powszechny, jako praktykę fizyczną asan lub w sposób mniej popularny, jako filozofię życia, której częścią jest doświadczanie poprzez umysł, oddech i ciało. W świecie Zachodu większość osób postrzega jogę jako opcję pierwszą, a moim osobistym dążeniem jest popularyzowanie opcji drugiej. Dziś skupimy się na tym, jak patrzenie na jogę jako praktykę stricte fizyczną i powiązanie jej z kulturą diety, wpływa na wykluczenie z niej wielu ciał. Jeśli myślisz więc, że z jakiegoś powodu joga nie jest dla Ciebie to znak, że dotarł do Ciebie komunikat rodem z kultury fit-$hitu. Bo jogi może doświadczać każde ciało, które oddycha. To jedyny wymóg, który trzeba spełnić.
Tak, wiem, wykluczenie to mocne słowo. Ale mocne są też doświadczenia osób o grubych, które w trakcie zajęć muszą albo obśmiewać swoje ciało, bo to przecież takie śmieszne, że w pozycji pługa nie mogą swobodnie oddychać, lub udawać, że nie ma problemu, choć tracą (o ile w ogóle go doświadczyły) poczucie komfortu i bezpieczeństwa. I tak, sporo „tradycyjnych pozycji” nie jest dostosowana do dużych ciał, co nie oznacza, że jest to problemem dużych ciał. Nie. Od tego jest nauczyciel, by asany zmodyfikować lub pokazać opcje, w których gruba osoba będzie się czuła bezpiecznie, a jednocześnie odczuje efekt doświadczanej asany. Jeśli przychodzi Ci do głowy kontrargument, że przecież praktyka jogi sprawia, że ciało staje się chude i sprężyste to warto przyjrzeć się zinternalizowanej fatfobii. Joga nie jest praktyką modelującą ciało. Joga to praktyka umożliwiająca nam doświadczania ciała takiego, jakie mamy. Bycia za nie wdzięcznym i doceniania, niezależnie od tego, jak ono wygląda. Aspekt estetyczny to coś, co zostało doklejone do jogi przez obsesję piękna, która brzydzi się grubości, starości i inności. Myślisz, że według jogi, której zadaniem jest minimalizowanie cierpienia w naszych życiach, ilość tkanki tłuszczowej ma jakiekolwiek znaczenie? To oczywiście pytanie retoryczne.
Obsesja na punkcie sprawności ciała jest bardzo silnie powiązana z kulturą fitnessu, która wmawia nam, że mamy 100% kontroli nad tym, czy nasze ciało jest zdrowe czy nie. Ewentualna choroba jawi się w jej ramach jako skutek naszego braku silnej woli lub niedostatecznej ilością pracy włożonej na macie/na siłowni. Ale zdrowie to nie odznaka, którą zdobywa się za dobre sprawowanie.
Zdrowie to przede wszystkim przywilej, z którego nie wszyscy w równym stopniu mogą korzystać. Uzależnione jest od wielu czynników i na większość z nich nie mamy wielkiego wpływu. Ogromną rolę odgrywają tu geny, środowisko, w którym żyjemy, nasz status materialny, ilość przywilejów, którymi możemy się cieszyć, traum, których doświadczyliśmy i wiele więcej. Osoby o różnym stanie zdrowia i o różnym poziomie sprawności mają takie samo prawo do praktykowania jogi, jak osoby cieszące się w pełni sprawnymi ciałami. Jednak w wielu szkołach jogi nie ma miejsca na praktykę osób z ograniczoną mobilnością, osób cierpiących na różnego rodzaju schorzenia, osób, które nie wpisują się w kanon ustalony przez kapitalistyczną kulturę sukcesu, piękna i bogactwa.
Joga to nie przestrzeń na wykon i dążenie. Joga to przede wszystkim przestrzeń bezpieczeństwa, gdzie każdy powinien czuć się dobrze bez potrzeby zmieniania czegokolwiek. To, czego szukamy w jodze, już jest w nas i musimy to odkryć, a nie wypracować. Twoje ciało nie jest Twoją estetyczną wizytówką. Twoje ciało nie jest przedmiotem, które ma coś o Tobie mówić. Nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystko jest kwestią silnej woli. Joga to nauka współczucia. Ale nie tylko w stosunku do innych. Również w stosunku do nas samych. Więc przestań karać swoje ciało. I spróbuj je docenić. Chociażby za to, że jesteś tu, gdzie jesteś i czytasz te słowa.
Dodaj komentarz